piątek, 24 stycznia 2014

Ciąg dalszy zimowego camperingu – krzywy las i opuszczone więzienie

Czy może być coś romantyczniejszego niż iść ze swoją Żoną do więzienia? No, dobra, żeby nie było to najpierw na spacer po lesie. Krzywym.



Po zwiedzaniu wspaniałej dawnej fabryki DAG w Krzystkowicach pojechaliśmy do przygranicznej Chojny. Tam spotkaliśmy się z rodziną. A w międzyczasie wybraliśmy na biegowe zwiedzanie dawnego wojskowego lotniska. Przez lata w Chojnie stacjonowała Armia Radziecka utrzymując w gotowości, tuż przy niemieckiej granicy, swoje wojskowe samoloty. Teren lotniska jest ogromny, całkowicie zagospodarowany po opuszczeniu przez Rosjan. W koszarach wyremontowano i posprzedawano mieszkania, z hangarów złomiarze najpierw wynieśli każdy metalowy element, by później miasto sprzedało je przedsiębiorcom. Ci je przebudowali i wykorzystują do prowadzonych działalności – czy to jako magazyny, czy też warsztaty. Słowem – ze starego lotniska nie ma już nic poza służącymi za drogi dojazdowe pasami startowymi. Za to było gdzie pobiegać.

Po kolejnej nocy w normalnych warunkach ruszyliśmy dalej na północ, w kierunku Elektrowni Dolna Odra. Tuż przy niej znajduje się zagadkowy Krzywy Las. Jego istnienie nie zostało do końca wyjaśnione. Na terenie 0,3 hektara drzewa rosną... krzywo. Ewidentnie na skutek celowego działania człowieka. Tuż przy ziemi ich pnie skręcają pod kątem prostym na północ i dalej się prostują. Krzywy Las według różnych źródeł zasadzony został w 1932 lub 1934 roku. Kto okaleczył i uformował drzewa? W jakim celu? Nie wiadomo. Najprawdopodobniej krzywe pnie miały posłużyć w szkutnictwie jako wręgi do budowy statków i łodzi lub w stolarstwie do wyrobu mebli. Teraz jest to lokalna atrakcja turystyczna. Warto tu zajrzeć przejeżdżając w pobliżu.









Kawa i pojechaliśmy dalej. Kierunek – Mrowino. Znowu nasz VAN służył nam dzielnie jako camper. Ciepły posiłek, kawa, śpiwór i klimatyczny film – chce się żyć nawet jak jest tak zimno. W Mrowinie znajduje się opuszczone w 1991 roku więzienie. A konkretnie Zamiejscowy Oddział Aresztu Śledczego w Szamotułach. Miejsce to, wówczas jako Kolonia Rolna Aresztu w Poznaniu, było areną buntu w 1956 roku. W stosunkowo niewielkim więzieniu o złagodzonym rygorze przetrzymywano recydywistów pracujących w okolicznych zakładach rolnych i w budownictwie u zewnętrznych kontrahentów.

Opuszczone 23 lata temu miejsce niszczeje. Jeszcze na zdjęciach sprzed roku widać było drzwi od cel. Teraz ich brak. Główny budynek posiada 4 naziemne kondygnacje i niewielką piwnicę – kotłownie. Tam czas faktycznie się zatrzymał. W podmokłych podziemiach można zobaczyć oryginalne artefakty z czasów, gdy więzienie działało. Główne wejście prowadzi do części więziennej. Klatka schodowa prowadzi jedynie na dwie kondygnacje. W sporych celach pozbawionych już drzwi widać pozostałości sprzętów sanitarnych, drewniane podłogi i... ślady nowszych gości przybytku. Poddasze nad częścią więzienną, dodatkowa mniejsza kondygnacja oraz jej strych dostępne są z oddzielnego wejścia. W jednym z pokoi znajduje się tajemnicza, spora drewniana konstrukcja.



























Do głównego budynku przylega garaż z tunelem i magazynek. Na przeciwko niska, jednokondygnacyjna budowla służąca za kuchnie, podzielona na szereg niepołączonych ze sobą pomieszczeń dostępnych od zewnątrz. Za tym budynkiem – odgrodzony siatką plac służący teraz szkole jazdy.

Trzeci budynek z piwnicą to pomieszczenia techniczne. Połączony jest z podziemiami budynku głównego długim, wąskim tunelem w którym dorosły człowiek da radę się przeczołgać.


















Otoczenie wszystkich budowli porasta dziczejąca roślinność. Latarnie wewnątrz murów zabezpieczone są przed osobami, które miały by pomysł wspięcia się na nie. Jedynym w zamierzeniu wesołym akcentem, który teraz wywołuje raczej przygnębiające wrażenie, jest betonowa fontanna obłożona resztkami kolorowych kafli. Do przylegającego do betonowego muru budynku mieszkalnego prowadzi zamurowana klatka schodowa. Dawniej na pewno teren więzienia był zdecydowanie większy. Przed główną bramą znajdują się resztki kolejnej budowli ze zjazdami do ładowania/rozładowywania samochodów. Resztki muru otaczają spory teren, obecnie podmokłe pole. Wzdłuż – resztki wieżyczek wartowniczych i charakterystycznych latarni więziennych.


























Kawa i w drogę. Do pourlopowej rzeczywistości. Czekać na kolejny wyjazd.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz