wtorek, 3 grudnia 2013

Najdłuższa sesja ślubna

No i stało się. 11 października 2013 roku razem powiedzieliśmy sobie TAK. Sam ślub jak i potem wesele odbyło się w wigwamie – my nic nie możemy zrobić normalnie. Podobno było fajnie – tak Nam mówią :-) Nam też się podobało i w sumie o to chodzi. Potem napisali o nas nawet w Gazecie ABC – lokalnym czasopiśmie z regionu.




A potem zaczęliśmy najdłuższą sesję ślubną o jakiej słyszałem. Początek był prawie normalny. Pojechaliśmy nad jezioro, trochę rowerowania (już po ślubie a nadal się trzeba nauganiać za Wybranką), chwila na wieży widokowej i, by się schłodzić, szybka kąpiel. (Tak tylko przypominam, że to połowa października.)





Potem pojechaliśmy w góry. Po drodze zwiedziliśmy jeszcze przepiękne, tajemnicze miejsce. Musiałem sforsować most, by dostać się do mej Żony a w końcu przepiękny Zamek w Świnach.




Potem już były góry – kilka dni w Szklarskiej Porębie, kilka w Karpaczu. Oczywiście wieczorami basen – moja w wodzie czuje się jak ryba, ja nieudolnie usiłuję ją naśladować. Wrażenie zrobił na Nas sufit w jednym hotelu – mieniące się LEDy przypominały gwiazdy a niebieskie, lśniące „niebo” odbijało wszystko, co działo się w basenie. Moja Ukochana Żona sama się zdziwiła, jak wygląda Jej skóra w czasie pływania delfinem. Ja za to mogę spokojnie poleżeć na dnie i popatrzeć :-)









W ciągu dnia zaś łazęga po górach. Jako, że uwielbiam efekt białej wody, to korzystając z mnogości kaskad robiliśmy sobie takie właśnie zdjęcia. Co na śliskich kamieniach, przy rwącym potoku i niskiej temperaturze powietrza było czasem nie lada wyzwaniem. Gdybym się jednak wyrywał, to moja Ukochana była przygotowana – kajdanki i wleczone :-) A na rozgrzewkę przypalana wódeczka ze ślubnych prezentów.











Oczywiście, jak na morsiki przystało, biała woda w pełnym zanurzeniu też musiała mieć miejsce. Już bez stroi a w normalnych ciuchach mogliśmy zacząć zwiedzanie. Co tu dużo pisać – lepiej popatrzeć. Na szybko przetestowaliśmy też efekt ducha – poniższe zdjęcie, jak zresztą wszystkie tutaj (z wyjątkiem dwóch, na których się klonujemy), nie było w żaden sposób retuszowane.


















Wracając po ponad tygodniu z gór zahaczyliśmy jeszcze o Zamek w Bolkowie. Kiedyś musiała to być piękna warownia. Szkoda, że naprawy i udogodnienia dla turystów wykonane z betonu i nowoczesnej cegły zepsuły jego klimat.






2 komentarze:

  1. Najlepsze życzenia na wspólnej, nowej drodze życia :) Sesja zdjęciowa nadzwyczajna, ukazuje wasz styl życia, a co najważniejsze wspólną pasje :) coś wspaniałego:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. staramy się jak możemy :) bo zycie jest zbyt krótkie, żeby tracic czas ;)

      Usuń